Chcąc zapewnić sobie przychylność duchów, stawiano w przedsionkach i izbach kuchennych specjalnie przygotowane jadło. Jeszcze do dzisiaj w niektórych rejonach Polski jest kultowany zwyczaj przyrządzania: chleba dla umarłych, petryczki, powałki lub chleba dla dusz.
Dopiero w XIX wieku to nietypowe święto przywędrowało, wraz z irlandzkimi emigrantami do Ameryki. Przekazywane z pokolenia na pokolenie, uległo różnym modyfikacjom i metamorfozom. Dziś jedno z ulubionych świąt mieszkańców nowego kontynentu – Halloween – zagnieździło się w amerykańskiej kulturze na stałe. W nocy z 31 października na 1 listopada, miłośnicy Halloween, podobnie jak starożytni Celtowie, przebierają się za duchy, potwory i czarownice i urządzają pochody przez ulice miast. Święto, to ma jednak inne oblicze. Dziś oznacza, przede wszystkim dobrą zabawę. Tej nocy przebrane dzieci chodzą grupami od domu do domu, pukają do drzwi i domagają się słodyczy – jeśli ich nie otrzymają straszą gospodarzy. Obyczaj ten, zwany „trick or treat” (sztuczka albo poczęstunek), wywodzi się z czasów wczesnego średniowiecza. Ówcześni chrześcijanie podczas uroczystości Wszystkich Świętych, chodzili z wioski do wioski, żebrząc o „ciasto dla duszy”, czyli chleb z rodzynkami. Ofiarodawcom obiecywali modlitwy za dusze ich bliskich zmarłych.
Charakterystycznym elementem pejzażu na Halloween są ustawiane tego dnia w ogrodach dynie z wyciętymi dziurami oznaczającymi nos i oczy, i często ze świecącymi lampionami w środku. Od niedawna święto to obchodzone jest w Polsce, ale jeszcze nie tak hucznie jak w USA czy w Pekinie.